czwartek, 21 marca 2013

Tak,tak...mam już prywatnego szofera

Zacznę od tego, że Szymek pomalował zajączka ze styropianu do przedszkola na wystawę zupełnie sam, co mnie bardzo cieszy, bo raczej nie należy do osób które potrafią się skupić dłużej na danej rzeczy, a tu proszę jakie zaskoczenie, nie dość że całego pomalował, to pięknie mu to wyszło...szkoda tylko, że nie pomyślałam żeby zdjęcie zrobić:(

Alanek zdrowy, wczoraj miał trochę marudny dzień, ale przeżyliśmy;) Tak mi się wydawało, że jeszcze tyle czasu na kontrolne USG główki i wizytę u neurologa, a już mamy to za sobą i co? Torbielki się wchłonęły, a Pani neurolog była pod wrażeniem, bo A. już się dźwiga do siadania.
W końcu jestem spokojna:)

A nawiązując do tytułu to tak, mam swojego szofera, mąż zdał 18.03 egzamin(za 3 podejściem) ale ważne, że już nie będę musiała co chwilę gdzieś jeździć, bo w dalekie trasy mogę, ale takie krótkie to mnie denerwują.

1 komentarz:

  1. Ale ten Twój Szymek zdolny. No szkoda, ze fotki nie masz, chętnie bym to zobaczyła.
    A nie mówiłam, że będzie dobrze jeśli chodzi o Alanka. Nasz też już się dźwiga do siadania, a jaki zły jak mu nie pozwalam samemu siedzieć (boję się jeszcze).
    Gratuluję mężowi zdanego egzaminu. O wiele wygodniej teraz Wam będzie. Ja z moim zdaliśmy za 4 dopiero. Ale znamy ludzi co zdawali za 9 czy 12 nawet. 4 egzaminy to u nas taka norma. Ja w ogóle już nie lubię autem jeździć. Kiedyś jeździłam z przyjemności, a teraz 'bo muszę', może dlatego mnie to męczy.

    OdpowiedzUsuń

Zainteresowani