poniedziałek, 22 października 2012

36 tc

Kolejny tydzień za Nami, zostały jeszcze 4(dokładnie 26 dni). Leki podziałały, w ciągu minionego tygodnia miałam tylko 2 bolesne skurcze, tych przepowiadających było więcej, ale może na nie tabletki  nie działają, chociaż...Nie wiem. Ale za to brzuch mnie bolał często jak podczas okresu.
S. miał drugie zmiany, więc rano zaprowadzał Młodego do przedszkola, później śniadanie robił i kawę, ale i tak nie dało się ciągle leżeć, jak szedł do pracy to ja się zabierałam za prasowanie, przy naszej trójce pralka idzie 2-3 razy w tygodniu i ktoś musi to poprasować, Szymkiem też trzeba się zająć, żeby nie pomyślał że jestem w ciąży i nie mam dla Niego czasu, więc trochę się z nim pobawiłam.
Od piątku S. jest na L-4, biedny załapał grypę, zamiast się wylegiwać pomaga mi jeszcze bardziej, w sobotę pomył meble i podłogi, pomógł ulepić pierogi i ugotował, wczoraj zabrał po południu Szymka do swoich rodziców, żebym odpoczęła, dzisiaj też zajmuje się Szymkiem, ale już nie długo, jeszcze 5 dni i Junior będzie donoszony, choć moim zdaniem jeszcze zbyt malutki żeby przyjść na świat, nie chciałabym aby musiał być w inkubatorze, tylko chce mieć go od razu przy sobie. Młodego niestety karmiłam nieco ponad miesiąc, a teraz chcę przynajmniej przez pół roku mieć synka przyssanego do piersi, przecież najlepsze mleko to mleko matki.

3 komentarze:

  1. Ale masz dobrego męża. Mój opiekuńczy na odległość, ciekawe co będzie jak wróci. Dobrze,że masz Go przy sobie. Jejku, te ostatnie tygodnie się tak dłużą. Ale cóż trzeba czekać i już ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda, to prawda, tyle że mi póki co całą przyjemność odbiera ból piersi. Przetrzymam, dla M-ki warto!

    OdpowiedzUsuń

Zainteresowani