niedziela, 23 września 2012

Ciężka noc..:(

Cały dzień spędziłam w łóżku, a wszystko przez to że w nocy miałam skurcze, od razu przypomniały mi się skurcze porodowe jakie miałam przy Szymku. Aż się popłakałam, najpierw z bólu a później już chyba z bezsilności i zmęczenia. S przestraszony chciał jechać na szpital, ale mierzyłam czas, na początku były co 2 minuty, a później stopniowo z dłuższymi odstępami, a później nie wiem, zasnęłam.
Obudziłam się rano strasznie obolała, ruszyć się nie potrafiłam. Mąż musiał mi pomóc się rozruszać bo sama nie dałabym rady, i tak spędziłam cały dzień w łóżku, wychodziłam tylko żeby zjeść śniadanie od mężusia i obiadek od mamusi i do ubikacji, mąż nie pozwolił mi się nigdzie indziej ruszać. Dopiero teraz siadłam na chwilę do komputera.
Już jest dobrze, boli mnie jeszcze brzuch jak chodzę, ale w ciągu dnia miałam tylko 4 skurcze, we wtorek idę na wizytę do gina, zobaczymy co powie.

2 komentarze:

  1. A ja nie wiem czego się spodziewać. Czekam na ten poród jak głupia z nadzieją (to już połowa 39. tyg), cała jestem obolała bo Mała na prawdę się już nie mieści. Co skurcz/ból/ucisk/mrowienie w podbrzuszu, to "może to już" choć wiem że nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, Ty to wiesz czego się spodziewać. Ja do niedawna nie wiedziałam co to skurcz, jak mi się zaczną takie napady to nie wiem co zrobię, tym bardziej,że sama jestem i nikt mi nie pomoże.
    Opowiadaj jak tam po wizycie, wszystko ok?

    OdpowiedzUsuń

Zainteresowani